wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 1.

Witam was serdecznie w pierwszym rozdziale! Ostrzegam, wątek romantyczny będzie się rozwijał powoli. Nie lubię blogów, w których Hermiona i Severus już w drugim rozdziale wyznają sobie miłość i lądują w łóżku. To nie mój styl ☺ W każdym razie zapraszam do czytania. Napiszcie mi, co się wam podoba, a co lepiej zmienić. To bardzo ważne! Enjoy!

Hermiona Granger siedziała w pokoju wspólnym Gryffindoru, ćwicząc ruchy różdżki do zaklęcia, którego ostatnio się nauczyła. Kiedy uznała, że opanowała je do perfekcji, schowała różdżkę i z westchnieniem zapatrzyła się w ogień radośnie tańczący w kominku. 

Wiele się zmieniło od końca wojny. Voldemort poległ, Śmierciożercy w większości zostali wyłapani lub zginęli, a ona wróciła do Hogwartu. Harry i Ron postanowili zostać aurorami, a Kingsley, jako nowy Minister Magii, zarządził, że osoby biorące udział w Drugiej Bitwie o Hogwart nie muszą wracać do szkoły, nawet jeśli chcą ubiegać się o tak ważne stanowiska. Hermiona uśmiechnęła się na wspomnienie poprzednich kilku tygodni, podczas których razem z Molly Weasley, wszelkimi środkami starała się namówić chłopaków do powrotu do szkoły. Dziewczyna prychnęła do swoich myśli. Dobrze wiedziała, że odkąd rozprawili się z Voldemortem, chłopcy ani razu nie zajrzeli do podręczników. Już ona im pokaże, gdy pojedzie do Nory podczas przerwy świątecznej! Tak ich przemagluje z zaklęć, że popamiętają ją na długo.

Jakiś pierwszoroczny Gryfon, widząc jej sadystyczny uśmieszek, uciekł z płaczem do dormitorium. Hermiona szybko się zreflektowała i otworzyła podręcznik do Zielarstwa. Był weekend, ale mimo to chciała jeszcze raz przeczytać ostatni rozdział, mówiący o najsilniejszych roślinach leczniczych. W momencie, w którym zabierała się za kolejny akapit tekstu, doszedł ją cichy, lekko drżący głos, dobiegający gdzieś zza niej. 

- Hermiona Granger? - spytała drugoroczna Gryfonka, ściskająca w dłoniach kawałek pergaminu. Kiedy starsza przytaknęła, dziewczynka kontynuowała. - Mam wiadomość od profesora Dumbledore'a.

Dziewczynka podała jej kartkę i szybko się ulotniła. Hermiona zerknęła na pergamin.

Droga Hermiono,
proszę, abyś przyszła do mojego gabinetu jutro wieczorem po kolacji. To ważne.
Hasło to rogaliki czekoladowe.
A.D.

Czarownica zastanowiła się. Jaki mógł być powód tego nagłego wezwania? Oblał ją zimny pot. A jeżeli coś się stało Harry'emu lub Ronowi? A może... Nie, wtedy profesor powiadomiłby ją o tym od razu, nie czekając do jutrzejszego wieczora, prawda? 

Hermiona zmięła liścik w dłoni i wrzuciła go w ogień. Cokolwiek to jest, wiedziała, że nie będzie mogła spokojnie zasnąć tej nocy. Już teraz niemal rozsadzała ją ciekawość i zdenerwowanie. Wstała ze swojego ulubionego fotela i zaczęła pakować książki do i tak już przeładowanej torby. Później, odprowadzana ciekawskimi spojrzeniami, ruszyła w kierunku dormitorium, które dzieliła z Ginny. 

***

Hermiona przez cały następny dzień była rozkojarzona i zdenerwowana. Nie mogła na niczym się skupić, cały czas zastanawiając się nad powodem, dla którego została wezwana do dyrektora. Wielokrotnie spoglądała na niego podczas posiłków - był spokojny i wesoły, jak zawsze. Przypominał jej dobrodusznego dziadka, ale wiedziała, że miał też drugie oblicze - bezlitosnego manipulatora, który nie wahał się przed niczym, by dotrzeć do celu, jakim było zakończenie wojny i zabicie Voldemorta. Po lewej stronie dyrektora siedział profesor Snape. Hermiona kilkakrotnie rzuciła na niego okiem. Jeżeli ktoś mówi o radykalnych zmianach, to największe zaszły właśnie w ich Mistrzu Eliksirów. Po upadku Czarnego Pana jakby... odmłodniał? Nie, to było złe słowo. Wyzdrowiał? Hermiona podrapała się po nosie. Dlaczego właściwie zastanawia się nad tym, jak zmienił się Snape? Wszystkich ta nowa sytuacja odmieniła, w ten czy inny sposób. Remus, który ponownie objął posadę nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, pomachał do niej i uśmiechnął się promiennie. Od kiedy doszedł do jako takiego rozejmu z Mistrzem Eliksirów, zachowywał się o wiele bardziej swobodnie przy stole nauczycielskim. Odwzajemniła uśmiech i powróciła do powolnego skubania posiłku.

- Przestań patrzeć na tę kiełbaskę, jakby ci coś zrobiła - parsknęła Ginny, siadając obok niej.

- Łatwo ci mówić - mruknęła starsza Gryfonka. - Denerwuję się tym wezwaniem do dyrektora.

- Przecież w tym roku jeszcze nie złamałaś żadnego punktu regulaminu, prawda? - zapytała całkiem niewinnie rudowłosa.

- Ginny! To nie jest zabawne - zaperzyła się. - Chociaż... to pewnie przez nieobecność Harry'ego i Rona - mruknęła i uśmiechnęła się słabo do resztek posiłku, jakie zostały na jej talerzu. Bardzo brakowało jej chłopaków.

Kiedy dyrektor wstał od stołu i skierował się do wyjścia z Wielkiej Sali, młoda czarownica zaczęła w pośpiechu pakować swoje rzeczy do torby.

- Spokojnie. Dyrektor nie zając, nie ucieknie. W jego wieku nadmierny ruch jest nie wskazany. - Hermiona uniosła brew, słysząc te słowa z ust przyjaciółki i parsknęła śmiechem, bo jej wyobraźnia podsunęła jej obraz Dumbledore'a ubranego w mugolskie przebranie króliczka. Pech chciał, że właśnie w tym momencie odsunęła się od stołu i zrobiła trzy kroki do tyłu, w efekcie wpadając na rozpędzony postrach Hogwartu, czyli Nietoperza z Lochów we własnej osobie. Dziewczyna straciła równowagę i upadła na ziemię, a z jej torby wypadły wszystkie książki, które tak pieczołowicie przed momentem schowała.

- Granger, dziesięć punktów od Gryffindoru za nieuwagę. Gdyby twoje kłaki nie sterczały każdy w inną stronę, to może byś zauważyła, że nie jesteś w tej sali sama.

Gryfonka zacisnęła usta w wąską linię i siłą powstrzymała się od odpyskowania. Jedno było pewne - paskudny charakter nauczyciela Eliksirów nie zmienił się ani trochę. No, chyba, że na ich niekorzyść.

- Nie przejmuj się nim, Hermiono - odezwał się Remus, który nagle znalazł się obok niej. Czy wszyscy profesorowie muszą tak szybko się przemieszczać? - Ma chyba dzisiaj gorszy dzień.

- Profesor Snape ma chyba same złe i gorsze dni - odpowiedziała. Lupin zachichotał.

- Severus to trudny, ale wrażliwy człowiek - odparł wilkołak, próbując zachować powagę. - Tylko nie mów mu tego, bo potraktuje mnie jakąś paskudną klątwą albo doleje jakiś morderczy eliksir do soku dyniowego.

Hermiona zaśmiała się, ale pokręciła głową.

- Wierz mi, mam jeszcze trochę instynktu samozachowawczego - parsknęła, ale zaraz spoważniała. - Przepraszam Remusie, ale dyrektor mnie oczekuje.

- Jasne. - Profesor podrapał się po pokrytym delikatnym zarostem podbródku i uśmiechnął się do niej. - Powodzenia, Hermiono.

***

- Cytrynowego dropsa? - zapytał Albus Dumbledore, przyglądając jej się bacznie zza swoich okularów połówek. Hermiona zaprzeczyła ruchem głowy i odchrząknęła. Dyrektor uśmiechnął się do niej, pakując sobie do ust trzy cukierki na raz.

- Dyrektorze, czy coś się stało Harry'emu lub Ronowi? - Gryfonka nie mogła wytrzymać i zadała jedno z najbardziej nurtujących ją pytań. Mężczyzna spojrzał na nią zdziwiony.

- Nie, twoim przyjaciołom nic nie jest. Z tego, co wiem, mają się całkiem dobrze i świetnie sobie radzą. - Hermiona odetchnęła z ulgą. - Jednak nie o tym chciałem z tobą rozmawiać. Zapewne pamiętasz Turniej Trójmagiczny? Po wojnie postanowiliśmy odnowić współpracę ze szkołami Beauxbatons i Durmstrang. Olimpiada, która zostanie rozegrana w tym roku...

- Chyba pan nie myśli o tym, żeby znów rozegrać Turniej Trójmagiczny? Przecież to jest niebezpieczne - wykrzyknęła Hermiona. Kiedy zrozumiała, komu właśnie przerwała, spłonęła rumieńcem i spuściła wzrok. - To znaczy... Ja... Przepraszam, że panu przerwałam...

- Nic się nie stało, panno Granger - starzec uśmiechnął się zza okularów i kontynuował. - Całkowicie się z tobą zgadzam. Nie popełniłbym drugi raz tego błędu... - dyrektor zamyślił się i dopiero po kilku minutach mówił dalej, jakby wyrwany z bardzo niemiłych wspomnień. - Razem z władzami Durmstrangu i Beauxbatons planujemy rozegrać Olimpiadę Magiczną. Są to zawody, w których bierze udział troje uczniów z każdej szkoły, łącznie dziewięcioro zawodników. Konkurs składa się z trzech etapów, w każdym z nich odpada po jednym uczestniku z każdej szkoły. Jest to o wiele bezpieczniejsze, choć wymaga równie wielkiej wiedzy i zdolności.

- Dyrektorze, czego pan ode mnie oczekuje? - odezwała się, nieco nietaktownie, Gryfonka.

- Prosiłbym cię, abyś zgłosiła się do zawodów. Jako reprezentantka naszej szkoły.

- Dlaczego ja? - Gryfonka była w szoku, ale Dumbledore tylko uśmiechał się do niej pobłażliwie.

- Ponieważ jesteś najodpowiedniejszą do tego kandydatką. Zawodników wybierze nie Czara Ognia, a Źródło Mocy, a będzie się ono kierować tym, czego Czara nigdy nie mogła dostrzec - waszym umysłem. Jest ono wyjątkowym i bardzo potężnym artefaktem magicznym.

Hermiona chyba wyczerpała limit odwagi na ten dzień, bo nie miała śmiałości, by zapytać, co się stanie, jeśli się nie zgodzi. Dyrektor chyba to wyczuł, bo jego następne słowa były jakby odpowiedzią na niezadane pytanie.

- Oczywiście, jest to tylko i wyłącznie twoja decyzja. Źródło wybierze tylko tego, kto zgłosi się z własnej woli. Przemyśl to dobrze.

Dziewczyna przytaknęła i wstała, dziękując za herbatę. Gdy była już przy drzwiach, dyrektor zatrzymał ją smutnym głosem.

- Przykro mi, panno Granger, ale nadal nie udało nam się odnaleźć twoich rodziców. Robimy, co w naszej mocy, ale to jak szukanie igły w stogu siana.

Hermiona nic nie odpowiedziała, ale kiedy znalazła się poza gabinetem dyrektora, przycisnęła policzek do zimnej ściany korytarza i przymknęła oczy. Coś w niej pękło, a po policzku potoczyła się jedna, samotna łza. Dziewczyna otarła ją, zła na siebie i ruszyła w kierunku Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Nie wiedziała, że ten wieczór tak szybko się dla niej nie skończy.

12 komentarzy:

  1. Super! :D Poczatek bardzo fajny, nie lecisz z akcją, ale ciekawie się zaczyna :) Super, że wskrzesiłaś Albusa i Remusa, o Snapie nie wspominając :) Mam nadzieję, że fajnie rozbudujesz postać Ginny, bo bardzo ja lubię :) Czekam na więcej! Pozdrawiam, Ewelina

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie, muszę to przyznać. Nareszcie dajesz swoje komentarze na początku, a nie na końcu. Zobaczymy, co tam wymyślisz... Powodzenia ~K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada sie ciekawy blog :) duzo weny zycze !:)
    Pozdrawiam Forever
    I zapraszam tez do mnie
    uczucie-zakazane.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Póki pamiętam, to zacznę od tego, że znalazłam błąd. Napisałaś, że Hermiona cofnęła się do tyłu. To błąd, bo czy można się cofać w jakimś innym kierunku niż do tyłu? :) Powinno być albo po prostu "Hermiona cofnęła się", albo na przykład "Hermiona zrobiła trzy kroki do tyłu".

    Jeśli chodzi o fabułę, to na razie jest nieźle, ale wszystko zależy od tego jak to rozwiniesz. Pomysł ponownego turnieju (ze zmienionymi zasadami) już widziałam parę razy, ale w żadnym nie było mowy o trójce uczestników z każdej szkoły, więc liczę na to, że u Ciebie będzie ciekawie, bo przy tamtych opowiadaniach jakoś nie zagrzałam miejsca ;).
    Chętnie zobaczyłabym w trójce z Hogwartu Dracona i Ginny (albo chociaż tylko Dracona), jeśli oczywiście postanowiłaś, że Draco też wrócił do szkoły.

    Mam nadzieję, że w opowiadaniu będzie dużo Severusa - nawet zanim jeszcze zaczniesz rozwijać wątek romantyczny. Lubię, jak "głównej pary" jest najwięcej, zwłaszcza gdy to Severus i Hermiona, bo ich rozmowy można napisać naprawdę świetnie, a nie ukrywam, że najbardziej lubię czytać o nich, a nie o takich rzeczach jak szkoła, lekcje, mecze i wszystko inne, co jest tylko tłem.
    Im więcej Severusa w dowolnej postaci tym lepiej! :D

    Ile rozdziałów planujesz? :)

    Pozdrawiam i życzę weny, bo chętnie tu wrócę na następną część opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczba rozdziałów zawsze jest wielką niewiadomą, ale na pewno szybko się to nie skończy :) Też zauważyłam mój błąd z tym cofaniem, już poprawiony :) Muszę przyznać, że trochę odgadłaś moje plany, ale pomysłu z Olimpiadą nie widziałam jeszcze w żadnym HG/SS :D
      Dziekuję za komentarz :)

      Usuń
    2. No nie zgodzę się. Chyba każdy kto coś pisze chociaż mniej więcej wie, czy planuje skończyć w 10, 30 czy 150 rozdziałach, bo to jeden z czynników, od których zależy przecież tempo akcji. :)

      Z "olimpiadą" może rzeczywiście nie było, ale "Turniej Trójmagiczny" z trochę innymi niż w książce zasadami już był, a to tylko kwestia nazewnictwa, skoro zasady kanonowe nie są przestrzegane, a ogólny zarys już tak.
      Tamto, co czytałam, było nudne jak flaki z olejem, więc mam wielką nadzieję, że u Ciebie tak nie będzie. No i że nie będą to drugie "Igrzyska..." tylko z potterowskimi bohaterami :D No i przede wszystkim Severus - mam nadzieję, że będzie go duuużo... <3

      Czekam na następny rozdział, żeby móc zgadywać dalej ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Teraz sie boję, że zrobię nudne opowiadanie i cię zawiodę XD
      Z pewnością nie 10, myślę, że coś pomiędzy 30 a 150. Jestem dziwną blogerką :)

      Usuń
    4. Między 30 a 150 to np 120 rozdziałów... Jeśli będziesz dodawać jeden miesięcznie (albo jeszcze mniej) to Ci się zejdzie z opowiadaniem 10 lat :P Raczej nie wytrwam tak długo, ale może inni...

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  5. [WARNING] Jestem wybitnie czepliwa.

    Kolorystyka. Chyba najlepiej czyta się czarno na białym.

    Nie pasują mi niektóre sytuacje:
    >> "Już ona im pokaże..." - Harry i Ron są już na tyle dorośli, że sami mogą decydować czy chcą się uczyć. I ten uciekający gryfon. Bo zobaczył uśmieszek?
    >> Hermiona za bardzo przeżywa to wezwanie, jakby to było coś niezwykłego. Jest już na tyle duża, że mogłaby to przyjąć z czymś w rodzaju "ukłucia niepewności/lęku/ciekawości" itd, a nie zamartwiać się cały dzień. Zwłaszcza, że przeżyła wojnę. Chyba, że chodziłoby o jej rodziców, ale to należałoby wyeksponować. I co do samego opisywania - nie ma sensu powtarzać, że się martwi nazbyt często. I skupić się bardziej na zewnętrznych oznakach tego zdenerwowania, z punktu widzenia obserwatora.
    >> Dumbledore jako bezlitosny manipulator. Wiem, że to bardzo częsty motyw, ale jakoś mi nie pasuje. Psuje kanon, w którym nieważne ile zła było, zawsze pozostał Dumledore - ostoja dobroci.
    >> Hermiona wydaje się niedojrzała i nieogarnięta (to wpadnięcie na Snape'a). Najpierw mówi, potem myśli (rozmowa z Dumledorem). To mi do niej nie pasuje.


    >> Wspaniały pomysł. Co prawda te wszystkie schematy (marriage law, Hermiona jako praktykantka itd.) czyta się fajnie, no ale coś świeżego - to jest to! Co prawda ktoś wyżej napisał, że coś w tej tematyce już było, ale jak widać nie zdobyło popularności.

    Powodzenia :)

    PS Moje uwagi służą wyłącznie pomocy, mam nadzieję, że nie odebrałaś ich negatywnie.

    Pozdrawiam
    ~M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czepliwość jest dobra, bo zazwyczaj wszyscy słodzą :) Już cię lubię! Mój problem polega na tym, że często używam w opowiadaniach skrótów myślowych, tzn. nie tłumaczę niektórych wątków, bo o tym zapominam. Obiecuję poprawę :)

      Usuń
  6. Pomysł ciekawy. Możesz to fajnie rozwinąć i przede wszystkim tworzysz sobie dość duży grunt, na którym będziesz mogła działać. W końcu taki pomysł, aż się prosi o jakąś akcję, niebezpieczną rywalizację itp.
    Intryguje mnie jak połączysz losy głównej pary. W końcu nie wiemy jaką odegra dla niej rolę Severus.
    Muszę przyznać, że ja spotkałam się już wieloma blogami (niekoniecznie Sevmione), które poruszały tematykę ponownego turnieju. Jednak to nie oznacza, że nie masz ukazać w tym czegoś od siebie i zadziwić nas oryginalnością.

    Życzę Ci weny i zapraszam do mnie,
    http://dark-side-of-life-hermiona-granger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się pomysł :) czekam na więcej!
    Pozdrawiam 😊
    Scardnas

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku, zostaw po sobie ślad. Dla ciebie to tylko moment, a dla mnie twoja opinia jest ważna :)