wtorek, 26 lipca 2016

Rozdział 4.

Ale mam tempo! Oddaję do waszej dyspozycji kolejny rozdział. 
Kto tak jak ja uważa, że Alan Rickman, pomimo całego swojego kunsztu aktorskiego, nie pasuje do roli Severusa? Widziałabym w niej kogoś młodszego (Snape miał trzydzieści parę lat, a Alan ponad 50), chudszego i z bardziej wyrazistą twarzą, ale najbardziej denerwują mnie jego dłonie. Jeśli ktoś oglądał film i czytał książki, to wie o czym mówię ☺
Napiszcie mi, jak oceniacie rozmowę Granger X Snape. Moim zdaniem jest słaba, ale chciałabym poznać waszą opinię.
PS Pasuje wam wyrażenie Olimpijczycy? Mnie jakoś zgrzyta, chociaż to przecież Olimpiada Magiczna.☻
Liczę na wasz odzew w komentarzach, enjoy! :D
---------------------------------------------
Hermiona wracała właśnie z wyjątkowo nudnej lekcji Numerologii. Miała spotkać się z Ginny i Luną przed klasą Transmutacji, by razem mogły iść na posiłek. Nadal nie mogła uwierzyć w to, że została reprezentantką Hogwartu. Wydawało jej się to tak nierealne jak to, że wieczorem tego dnia miały przybyć delegacje z Durmstrangu i Beauxbatons.

Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie na wspomnienie Balu Bożonarodzeniowego w trakcie Turnieju Trójmagicznego. Teraz wiedziała już, że jej fascynacja Wiktorem Krumem była bardziej dziecinną fanaberią, niż zapowiedzią poważnego związku. Być może pociągał ją w nim mroczny typ urody, być może to, że był dojrzały i prawie dorosły... Z pewnością nie miał zbyt wiele do powiedzenia, jak się później okazało w trakcie ich korespondencji. Był całkowitym przeciwieństwem Rona, a mimo to miał z nim wiele wspólnego - oboje nie chcieli słuchać jej książkowych wywodów i woleli cały czas mówić tylko o Quidditchu. Hermiona nigdy nie lubiła tej gry i być może dlatego jej związki z Krumem i z Ronem tak szybko się rozpadły.

W chwili, gdy Gryfonka pomachała przyjaciółkom czekającym na nią na korytarzu, ktoś mocno złapał ją za ramię i odwrócił w druga stronę. Hermiona pisnęła i wyciągnęła różdżkę, jednak momentalnie ogarnął ją łopot czarnych szat. Odskoczyła, gdy zobaczyła haczykowaty nos kilka centymetrów od swojej twarzy. Gdy głęboki głos ryknął jej prosto do ucha, całkiem straciła rezon i wpadła na zbroję, która jęknęła oburzona.

- Granger, masz dziesięć minut, aby zjeść obiad. Po tym czasie chcę cię widzieć w moim gabinecie. Jeśli się spóźnisz, czeka cię stos kociołków do szorowania. Bez użycia czarów.

Zanim brązowowłosa się otrząsnęła, Snape'a już dawno nie było, a pozostało po nim tylko wspomnienie łopotu jego czarnych szat. Jakim cudem on się tak szybko przemieszcza? pomyślała, ruszając w swoja stronę. Chcąc nie chcąc pobiegła, by jak najszybciej dostać się do Wielkiej Sali. Gdy pędem mijała zdziwione przyjaciółki pomyślała, że naprawdę nie ma ochoty się spóźniać. Snape musi być w parszywym humorze.

***

Severus Snape był w doskonałym nastroju mimo tego, że w niedalekiej przyszłości musiał niańczyć pewna irytującą Gryfonkę. On jednak poprawił sobie humor z samego rana, odejmując Gryfonom łącznie prawie sto punktów. Spotkało się to co prawda z ostrym i dobitnym sprzeciwem Minerwy, ale on absolutnie nic sobie z tego nie robił. W szkole zdążyła się już rozejść pogłoska, że ma parszywy humor i lepiej tego dnia zejść mu z drogi. Szczerze mówiąc, Severus nigdy nie pojmował dziwnego rozumowania swoich uczniów. Przecież nie ma nic piękniejszego od wlepiania szlabanów i odejmowania punktów.

Mina trochę mu zrzedła, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Perfekcyjnie o czasie, jak na pannę Granger przystało. Westchnął, ale postanowił, że nic nie wyprowadzi go z równowagi. 

- Wejść! 

Gryfonka wślizgnęła się do pomieszczenia i cicho zamknęła za sobą drzwi. Stanęła przed nim i hardo uniosła głowę do góry. Jej zdenerwowanie zdradzało jedynie lekkie drżenie rąk i przestępowanie z nogi na nogę. Snape uśmiechnął się wrednie. Tak, nikt nie popsuje mu dzisiaj humoru.

- Musimy wyjaśnić sobie kilka spraw - zaczął, przesycając jadem każde słowo i wywijając w duchu fikołki na widok jeszcze większego zdenerwowania Panny Granger. - Zostałem zmuszony, by użerać się z tobą przez cały następny rok. Wbrew temu, co mówił Albus, nie mam zamiaru otaczać cię jakąkolwiek troską czy opieką. Szczerze mówiąc, wątpię, byś przeżyła chociaż jedno z zadań turnieju.

Sardoniczny uśmiech wpłynął leniwie na jego wargi, jednak jego słowa nie odniosły zamierzonego efektu. Dziewczyna przestała się denerwować, wyprostowała się i spojrzała mu prosto w oczy. Była twardsza niż sądził. Ach, ta gryfońska buta. Musi spróbować czegoś innego.

- Nikt nie może oczekiwać taryfy ulgowej na takim turnieju, Granger. Nawet idiotka z gniazdem na głowie, nie posiadająca szarych komórek, której się wydaje, że wszystko wie i że jak ma znajomości u Chłopca-Który-Na-Nasze-Nieszczęście-Przeżył, to wszyscy padną jej do stóp...

- Jak pan śmie tak mówić o Harrym? - przerwała mu. Severus tylko na to czekał.

- Pięć punktów od Gryffindoru! Szacunek, Granger! To kolejna rzecz, której będziesz musiała się nauczyć, jeśli nie chcesz skończyć jako jeden ze składników eliksiru!

Swoją drogą, naprawdę potrzeba mi ludzkich ingrediencji, pomyślał i uśmiechnął się wrednie. Gryfonka, widząc wyraz jego twarzy, cofnęła się. Ta współpraca zaczynała mu się coraz bardziej podobać. 

***

- Remusie! - Hermiona stała w drzwiach Wielkiej Sali, machając do wchodzącego tam właśnie Lupina i przekrzykując stadko pierwszorocznych, które akurat zaplątało jej się pod nogi.

- Witaj Hermiono. Jak idzie współpraca z Severusiem?

- Nawet mnie nie denerwuj - mruknęła, gdy udało jej się w końcu przebić przez grupkę dzieciaków. - Nie wiem, jak wytrzymam te wszystkie zadania, jeszcze z nim za plecami. A jak idzie ci z Malfoyem?

Remus zachichotał na słowa dziewczyny o Snape'ie, jednak momentalnie spoważniał, gdy ta wspomniała jego podopiecznego. Spojrzał w stronę stołu Ślizgonów, gdzie Draco samotnie kończył posiłek. Gdy jego rodzice stracili poparcie i majątek, a Voldemort upadł, koledzy odwrócili się od młodego Malfoya.

- Jeszcze nie złapałem z nim kontaktu, ale wiem, że niedługo jakoś się dogadamy. Mogłabyś spróbować z nim porozmawiać - zasugerował, a Hermiona momentalnie się skrzywiła.

- Remusie, to nie miałoby sensu. On nadal trwa w swoich przekonaniach. Nie słyszałeś jego słów.

- Trzyma się jedynej rzeczy, jaką umie: szyderstwa i złości. To go napędza, ale jest bliski przemiany. Zauważyłem - tu zniżył głos do konspiracyjnego szeptu - że cały czas przygląda się Ginewrze.

- Pewnie chce ją przekląć czy coś w tym stylu. - Hermiona nie dawała za wygraną, ale uśmiechnęła się. Wiedziała, do czego zmierza wilkołak.

- To dobry chłopak, Hermiono.

- Dla ciebie wszyscy są dobrymi chłopcami i grzecznymi dziewczynkami - roześmiała się.

- Wiem co mówię. My, wilkołaki, możemy wyczuwać węchem emocje innych osób, z pewnością czytałaś na ten temat. U Dracona czuję tylko poczucie winy, odrobinę strachu, ale też potrzebę akceptacji. Gdy spoglądał na Ginewrę, wyczułem u niego coś na kształt sympatii.

Hermiona westchnęła. Ona też czasami widziała u Malfoya symptomy zmian. Nie była tak zaślepiona jak Ron czy Harry, umiała wybaczyć winy i dać drugą szansę. Jednak wizja kulturalnej rozmowy z jej szkolnym prześladowcą trochę ją odpychała. Nadal miała w pamięci szyderstwa, które wypowiedział, gdy spotkali się kilka dni temu na skraju jeziora.

- Zobaczę, co się da zrobić, Remusie. W ostateczności wepchnę na niego Ginny.

Oboje zaśmiali się, gdy Hermiona mrugnęła do niego porozumiewawczo. Skierowali się do swoich stołów, a dyrektor zapowiedział wejście delegacji z Durmstrangu i Beauxbatons. Wszyscy wstrzymali oddech.

Na przedzie kroczyły reprezentantki Akademii Magii Beauxbatons, wszystkie trzy tak samo piękne jak dziewczęta goszczące w Hogwarcie kilka lat wstecz. Dwie z nich miały blond włosy, zgrabnie splecione w długie warkocze, trzecia, brunetka, zakręciła swoje loki w taki sposób, że opadały jej miękkimi falami na plecy. Dziewczęta były ubrane w błękitne mundurki swojej szkoły, które przy każdym ruchu rozsiewały dookoła przepiękny kwiatowy zapach.

Za nimi kroczyło troje ich Mentorów, dwie kobiety i mężczyzna, oraz Madame Olimpia Maxime, dyrektor szkoły. Oni również byli odziani w tradycyjne stroje, z tą różnicą, że pachniały one jedynie wiekami noszenia ich przez kolejne pokolenia czarodziejów. Pojawienie się tej delegacji wywołało w sali burzę oklasków, szczególnie męskiej części publiczności.

Tuż za zawodniczkami z Francji pojawili się uczniowie z Instytutu Magii Durmstrang. Do Wielkiej Sali wkroczyło trzech rosłych mężczyzn, prowadzących za sobą troje swoich opiekunów. Tym razem uczennice Hogwartu zapoczątkowały falę oklasków. Olimpijczycy z drugiej zaproszonej szkoły mieli na sobie ciepłe, brązowe futra, podbite od spodu czerwonym materiałem. Pod nimi nosili szarobrązowe szaty wierzchnie, które opinały się na nich w przyjemny dla oka damskiej części publiczności sposób.

Mentorzy, wśród których był sam dyrektor Durmstrangu, Nikołaj Sokołow, założyli takie same futra jak ich uczniowie, jednak pod spodem nosili swoje własne, różnokolorowe szaty. Tak nauczyciele, jak i uczniowie, podpierali się na masywnych laskach, wykonanych w całości z ciemnego drewna, które przy zetknięciu z podłożem wydawały głuchy łoskot. Potęgowało to wrażenie tajemniczości i powagi, które rozsiewali wokół siebie reprezentanci Durmstrangu.

Dyrektor wylewnie powitał się z Madame Maxime i uścisnął dłoń Sokołowa, po czym równie przyjaźnie przywitał resztę opiekunów i zawodników, którzy przybyli na Olimpiadę. Hermiona nie mogła oderwać wzroku od jednego z nich.

- Spójrz na tego z lewej - szepnęła do Ginny.

Wzrok rudowłosej powędrował we wskazanym kierunku. Obiektem ich zaintereowania był młody zawodnik z Durmstrangu, na oko siedemnastoletni. Miał długie włosy koloru słomy, związane na karku w zgrabny kucyk. Jego twarz przecinała szpetna blizna, przechodząca przez lewe oko, sięgająca od czoła aż po policzek. Jednak jego oczy... Hermiona zadrżała. Mężczyzna miał pionowe źrenice i żółte tęczówki. Przypominał Gryfonce wiedźmina z mugolskiej książki.

- Wygląda strasznie. Mam nadzieję, że jego charakter nie jest odzwierciedleniem wyglądu - mruknęła do przyjaciółki.

***

- Severusie, nie miej takiej skwaszonej miny, bo pomyślę, że cię na starość artretyzm złapał. - Profesor McGonagall z werwą wkroczyła na podwyższenie, na którym stał stół nauczycielski. Sam zainteresowany nie zareagował na zaczepkę, jedynie jeszcze bardziej się skrzywił.

- Nie powinnaś zająć się jakimiś małymi Gryfoniątkami w potrzebie? O, na przykład pan Creevey - Snape wskazał na lekko zielonkawego Dennisa, skubiącego niemrawo jajecznicę. - Podobno został pogryziony przez jadowitą mantykorę na szlabanie z Filchem.

Ton, jakim ciemnowłosy wypowiedział tę uwagę, rozsierdził Głowę Gryffindoru i pozbawił ją resztek dobrego humoru. Wyżyła się na niewinnym kawałku ciasta, ale nie omieszkała odpowiedzieć.

- Sam go wysłałeś na ten szlaban Severusie. Po tym, jak biedny pan Creevey omal nie dostał zawału przez twoje wrzaski, przez co wrzucił do kociołka nie ten składnik, co trzeba.

- Gdyby mikstura była prawidłowo uwarzona, jego pomyłka kosztowałaby więcej niż ugryzienie mantykory. Z pewnością pozbawiłby się możliwości wysłuchiwania moich wrzasków - sarknął. - Poza tym nie wiem o co ci chodzi. Mój głos jest muzyką dla uszu - burknął.

- Ciekawe czyich. Nawet gnom nie wytrzymałby z tobą ani minuty.

- Severusie, Minerwo, po co te spięcia - odezwał się pojednawczo dyrektor i uśmiechnął zza okularów. - Za chwilę przybędą nasi goście.

W tym samym momencie drzwi Wielkiej Sali się otworzyły i do pomieszczenia wkroczyli przyjezdni. Severus z kpiącym uśmieszkiem obserwował żywą reakcję zgromadzonych uczniów, racząc się przy okazji sokiem dyniowym.

- Moi drodzy! Mam zaszczyt powitać w naszych skromnych progach przybyszów z Akademii Magii Beauxbatons oraz z Instytutu Magii Durmstrang. Mam nadzieję, że przyjmiecie ich jak najlepszych przyjaciół i będziecie kibicować im podczas zadań, jakie czekają ich podczas Olimpiady Magicznej. A teraz, wcinajcie!

Na stołach uczniów pojawiły się znakomite potrawy. Dodatkowy stół, ustawiony specjalnie dla zagranicznych gości, również uginał się pod ciężarem pieczonych kurczaków, puddingów, sałatek i deserów.

Severus zerknął jeszcze raz w kierunku przybyszów i pogrążył się w myślach. Nowy dyrektor Durmstrangu, wybrany na następcę Karkarowa nie był Śmierciożercą, ale w głębi serca zawsze był bardziej po tej złej stronie.

Snape rozpoznawał również uczniów, którzy zostali wybrani jako reprezentanci szkoły zarządzanej przez Sokołowa. Było to dwóch byłych Śmierciożerców, którym nigdy nie udowodniono winy oraz chłopak, który jako jeden z nielicznych nie przyłączył się do Czarnego Pana, choć jego wygląd mówił coś zupełnie innego. Blizna przecinająca niemal całą twarz, której dorobił się, próbując ochronić swoją matkę przed zemstą popleczników Voldemorta, długie, jasne włosy i pionowe źrenice tworzyły naprawdę ciekawy i niepokojący widok.

Georgi Popow. Severus spotkał go kilkakrotnie. Chłopak był dobrym wojownikiem, bardzo szybkim i zwinnym, znał wiele klątw i uroków, ale nie uciekał się do Czarnej Magii. Z pewnością będzie trudnym przeciwnikiem dla reszty uczestników turnieju. Mistrz Eliksirów zaklął w duszy, gdy zauważył, jak dwaj pozostali uczniowie Durmstrangu wpatrują się z nienawiścią wypisaną na twarzy w niczego nieświadomą Granger. Pięknie, jeszcze teraz brakowało mu tylko dwóch sfrustrowanych byłych kryminalistów, czyhających na życie jego podopiecznej. Severus wstał i posyłając mordercze spojrzenie dwóm gagatkom, wyszedł z sali, powiewając czarnymi szatami niczym kruk.

3 komentarze:

  1. Już nie mogę się doczekać na ciąg dalszy! ^^ Co ty dużo mówić opowiadanie jak zawsze cudowne, brak błędów, Severus jest taki jaki powinien. Tak więc czekam na ciąg dalszy! ^^ Życzę weny :) ;3
    Pozdrawiam ^^
    -Darietta

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam!
    Ale ją dopadł na tym korytarzu! Rozmowa bardzo mi się podobała, a ta z Remusem to mistrzostwo! Ciekawi mnie ten facet z Durmstrangu! Mam nadzieję, że do niego nawiążesz później ;) Może coś z Adler? :)))
    Rozmowa McGonagall z Severusem też świetna, zawsze podoba mi się w opowiadaniach jeśli się przyjaźnią ;)
    Czekam na więcej i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podpisałam się! Oczywiście - Ewelina ;)

      Usuń

Czytelniku, zostaw po sobie ślad. Dla ciebie to tylko moment, a dla mnie twoja opinia jest ważna :)