wtorek, 9 sierpnia 2016

Rozdział 5.

Powracam z nową energią! Rozdział naskrobany trochę na szybko i nie sprawdzony, więc przepraszam za ewentualne błędy. 
Zaklęcie Aere secare wymyśliłam jedynie na potrzeby tego rozdziału, ale być może jeszcze się przyda naszym bohaterom. Na końcu długo wyczekiwana pierwsza konfrontacja Ginny-Draco. Proszę was o więcej komentarzy, bo to naprawdę motywuje do pisania! Miłego czytania!
_________________
- Wiedz, Granger, że aby przejść pierwsze zadanie i nie zginąć, choć obejrzałbym to z przyjemnością, musisz nauczyć się niezwykle skomplikowanego, starożytnego zaklęcia. Przeczytaj o nim na stronie 1327 i powiedz mi, gdy skończysz.

Hermiona westchnęła. Odkąd kilka dni temu dyrektor ogłosił termin i temat pierwszego zadania Olimpiady, musiała codziennie spotykać się ze Snapem po lekcjach w jego gabinecie i ćwiczyć wszystkie dziedziny magii, potrzebne jej do startu w turnieju. Chociaż uważała (Snape podzielał jej zdanie całym sercem, o ile je posiadał), że sama świetnie może się do tego przygotować, to magiczna więź, którą Źródło Mocy wytworzyło między nimi, nie pozwalała jej na samodzielną naukę. 

Łapiąc w locie opasły, zakurzony tom Gryfonka zastanawiała się, jakim cudem jeszcze nie zwariowała. Przebywanie w jednym pomieszczeniu z Największym-Dupkiem-W-Historii-Hogwartu, jak zwykła go nazywać w swoich myślach (dzięki Merlinie, że nie była najgorsza w Oklumencji!) dłużej niż to konieczne i nie popełnienie przy tym harakiri albo innej haniebnej czynności było samo w sobie ogromnym wyczynem. Musiała przyznać, że przez ten czas zdążyła się przekonać, że ogromna wiedza Mistrza Eliksirów nie jest tylko na pokaz, a on sam potrafi zrobić z niej fenomenalny użytek. Nie chodziło tu tylko o warzelnictwo, ale też o zaklęcia, transmutację, historię magii czy zielarstwo, czyli dziedziny, w których nie spodziewała się, że ten mężczyzna ma tak rozległą wiedzę.

Czytając kolejne słowa zapisane w wiekowej księdze, Hermiona powoli odpływała w stronę nurtujących ją myśli. Powiedzieć, że dziewczyna była zaskoczona słowami Dumbledore'a kilka dni temu, to nic nie powiedzieć. Aby upamiętnić wszystkich zmarłych podczas wojny z Voldemortem czarodziejów, mówił, każdy z uczestników będzie miał za zadanie wkroczyć do Krainy Hadesu i zdobyć wskazówkę z ust osoby, na której najbardziej mu zależy, a której nie ma już wśród żywych. Wskazówka ta pozwoli na przygotowanie się do kolejnego zadania, a jej brak będzie brzemienny w skutkach.

Szum, jaki zazwyczaj był w Wielkiej Sali podczas posiłków, a nawet w czasie ważnych przemówień, po tej zapowiedzi zmienił się w istny ryk. Młodsi pytali się starszych, o co chodzi, starsi spoglądali na nauczycieli z niedowierzaniem, a nauczyciele patrzyli na dyrektora ze zdziwieniem pomieszanym ze zdenerwowaniem. Tylko Dumbledore stał niewzruszony przy mównicy i z uśmieszkiem pobłażliwego dziadka przyglądał się młodzieży. 

Jedynie uczniowie siódmej klasy i grono pedagogiczne wiedziało, jak bardzo ryzykowne jest pierwsze zadanie. Hades był krainą podziemi, do której, według wierzeń starożytnych Greków i Rzymian, trafiały dusze zmarłych. Aby się tam dostać, należało przeprawić się przez rzekę Styks. Wejścia strzegł trójgłowy pies, Cerber, a sama kraina dzieliła się na Pola Elizejskie, Ereb i Tartar. Tyle w teorii. 

Hermiona czytała o tym wielokrotnie, ale nadal nie mogła uwierzyć, że dyrektor zdecydował się przydzielić im takie zadanie. Pomiędzy śmiercią a życiem jest faza, w której znajdują się duchy widzialne i niewidzialne. Czarodzieje odkryli, że istnieją pewne rytuały, mogące wprowadzić żyjącego człowieka w pewien stan, w którym jego ciało będzie zachowywało się jak ciało ducha, a on sam będzie mógł podróżować pomiędzy światami i przestrzeniami. Będzie on mógł również rozmawiać nie tylko z widzialnymi, ale też z niewidzialnymi duchami. Były to wysoce niebezpieczne i niesamowicie stare rytuały, zostały więc zakazane w czasach, gdy powstania Hogwartu nawet nie planowano. 

To właśnie dlatego w Wielkiej Sali powstał taki chaos. Na szczęście dyrektor wytłumaczył im, że jest sposób, aby ominąć cały rytuał i sprawić, że ten stan będzie krótkotrwały i bezpieczny. Potrzebna jest do tego jednak ogromna moc osoby chcącej przenieść się do Krainy Hadesu, jak nazywano stan między życiem a śmiercią. Wymaga to również pomocy ze strony waszych wspaniałych Mentorów, ciągnął dyrektor, którzy z chęcią będą służyć wam radą i swoim doświadczeniem.

Hermiona prychnęła do swoich myśli. Chyba Dumbledore nie znał Snape'a. Mistrz Eliksirów i pomoc!

- Skończyłam, profesorze - powiedziała, wstając. 

- Ruch różdżką jest taki sam, jak przy zaklęciu Aere secare. Mam nadzieję, że godziny, które spędziłaś na bezproduktywnym uczeniu się podręczników na pamięć czymś zaowocowały i znasz to zaklęcie.

- Tak, znam je - powiedziała przez zaciśnięte zęby, puszczając mimo uszu obelgę. 

- Zademonstruj - rozkazał dziewczynie. 

Hermiona wykonała skomplikowany ruch różdżką, całkowicie skupiając się na tej czynności. Wypowiedziała formułę zaklęcia, a wtedy z jej różdżki wyleciały strumienie powietrza, które uformowały się w ostre jak brzytwy noże. Poleciały w kierunku Snape'a, a ten bez problemu odbił je zaklęciem tarczy. Była to niebezpieczna klątwa, choć z jakiegoś powodu Ministerstwo przewidziało ją jako Zdolność dodatkową w przygotowaniach do OWTMów. Gryfonka chciała zaprezentować to jak najlepiej. Nie liczyła na pochwały, jedynie na milczące kiwnięcie głową, które oznaczało dla niej więcej, niż jakiekolwiek pochwalne peany McGonagall, Lupina i Flitwicka razem wziętych.

*

- Granger, nie machaj bez sensu różdżką! Ile razy mam ci to powtarzać zanim to dotrze do twojego pustego łba?

Wrzaski raz po raz rozlegały się w podziemiach Hogwartu i tylko grube mury lochów nie pozwalały im wydostać się na korytarz. Już od przeszło dwóch godzin Hermiona próbowała nie zwariować w towarzystwie swojego Mentora. Przeklinała w myślach dyrektora, Snape'a, swoja decyzję o zgłoszeniu się do Olimpiady i wszystkie bóstwa tego świata. 

- W podręczniku jest napisane, że należy wykonać taki ruch. - Zademonstrowała jeszcze raz niezłomna Gryfonka. - Podczas gdy pan, panie profesorze, pomija połowę tego ruchu.

- Sądzisz, że jesteś sprytniejsza od samego diabła, co Granger? Szósty rok nie nauczył cię jeszcze nic o podręcznikach? - syknął Snape, z satysfakcją obserwując jej rumieniec. - Żeby dobrze wykonywać to zaklęcie, musisz nauczyć się, że magii nie da się wykuć na blachę. Ją trzeba poczuć.

- Czuję ją, profesorze! To pan nie pozwala mi się skupić! 

- Ciekawe, czy podczas pierwszego zadania będziesz miała czas, żeby się skupić - warknął. - Będzie mi niezmiernie miło obserwować, jak robisz z siebie pośmiewisko. 

- To pan jest odpowiedzialny za moje przygotowanie, panie profesorze - mruknęła pod nosem, starając się, by jej nie usłyszał. Niestety się przeliczyła. 

- Język, Granger! Gryffindor traci kolejne dziesięć punktów. Ciesz się, że tylko dziesięć. 

***

Ginny Weasley spacerowała korytarzami lochów, czekając na swoją przyjaciółkę. Od dawna chciała z nią porozmawiać, ale przez ostatni tydzień Hermiona była zajęta przygotowaniami do pierwszego zadania Olimpiady Magicznej. Młodsza dziewczyna rozumiała obawy koleżanki i wspierała ją. Nie była zazdrosna o jej sukces i uznanie, jakie starsza Gryfonka roztaczała, gdziekolwiek się pojawiła. Przyjaciółka Harry'ego nie wynosiła się ponad innych i nie traktowała rudowłosej protekcjonalnie. Ginny uśmiechnęła się do swoich myśli. Granger nigdy nie była osobą, która uważa się za lepszą od innych, nawet kiedy po upadku Voldemorta stała się rozpoznawalna. Jej pęd do wiedzy i chęć zaimponowania innym swoją elokwencja to była inna sprawa. Hermiona jako mała dziewczynka nie czuła się pewnie w świecie czarodziejów.

Najmłodsza latorośl Weasleyów usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Pewna, że to jej przyjaciółka skończyła katorgę ze Snapem, odwróciła się z uśmiechem w tamtą stronę. Jednak jej nastrój diametralnie się zmienił, gdy spojrzała w szare tęczówki Dracona Malfoya.

- Malfoy - warknęła. Dobrze pamiętała, że podczas wojny walczył przeciwko nim i pewnie tylko dzięki protekcji Snape'a mógł wrócić do szkoły.

- Weasley. Nie wiesz, że wiewiórki nie powinny pchać się do gniazda węży?

- Więc co w nim robi taka fretka, jak ty, Malfoy?

- Jeszcze to oszczekasz, Weasley - syknął dobrze jej znanym, gardłowym głosem. Gdyby nie buzująca w niej wściekłość, z niechęcią przyznałaby, że ten dźwięk był niesamowicie... przyjemny? Odepchnęła te myśli w dalekie zaułki umysłu. Postanowiła, że zajmie się tym później.

- Co tu się dzieje? - Za swoimi plecami Ginny usłyszała skrzeczący głos Filcha. Zanim zdążyli zareagować, mężczyzna już trzymał ich za szaty na karku i uśmiechał się wrednie. - No proszę, potajemna schadzka? Z pewnością na szlabanie będziecie mieli dużo czasu na rozmowy.

- Nie dotykaj mnie, ty... - Draco bez trudu wyswobodził się z uścisku charłaka i już miał zamiar czmychnąć, traktując mężczyznę uprzednio jakimś paskudnym zaklęciem, gdy wtem na korytarzu zamajaczyła znana im postać Minerwy McGonagall.

- Co się dzieje, Argusie? - zapytała, jak zawsze rześka, Opiekunka Gryffindoru.

- Znalazłem tych dwoje przed chwilą na korytarzu. Myślę, że porządny szlaban im się przyda.

- Cóż, Gryffindor i Slytherin tracą po dwadzieścia punktów. - Ginny westchnęła. Przez ostatni tydzień Gryfoni stracili ponad sto punktów. Niemałą zasługę miała w tym Hermiona, która codziennie traciła co najmniej dziesięć punktów podczas swojej współpracy ze Snapem. - Macie stawić się jutro u pana Filcha o godzinie osiemnastej. Zrozumiano?

Ginny i Draco skinęli niechętnie głowami i odwrócili się, by odejść w swoje strony. Na nieszczęście Malfoya, stał on dokładnie pod drzwiami do gabinetu Snape'a w chwili, w której Hermiona opuszczała dodatkowe zajęcia. Drzwi otwarły się z rozmachem, uderzając w Księcia Slytherinu, co ten przyjął oburzonym krzykiem i teatralnym chwyceniem się za bolące czoło.

- Uważaj jak łazisz, Granger!

- Sam uważaj, Malfoy - warknęła dziewczyna, wciąż nabuzowana po niedawnej kłótni z Mentorem. Gdy zauważyła swoją Opiekun Domu, momentalnie straciła ochotę do walki. - Ja... Umm...

- Argusie, odprowadź pana Malfoya do jego dormitorium. - McGonagall przejęła dowodzenie. - Ja odprowadzę pannę Granger i pannę Weasley do wieży Gryffindoru. Dobrej nocy.

Rozstali się, rzucając sobie na odchodnym nieprzyjemne spojrzenia. Kiedy oddalili się od siebie na dostatecznie dużą odległość, Minerwa złagodniała i posłała swoim wychowankom zmęczony uśmiech.

- Jak ci idzie współpraca z Severusem, Hermiono? - zapytała, rozświetlając różdżką ciemny korytarz.

- Cóż... Nie są to najprzyjemniejsze chwile mojego życia, ale daję radę. Cieszę się, że mogę poszerzyć swoją wiedzę.

Nauczycielka uśmiechnęła się do brązowowłosej, a ta odwdzięczyła się tym samym. Ginny pomyślała, że w tym momencie wyglądają bardzo podobnie - dwie niezależne, inteligentne i w pewien sposób piękne kobiety, różniące się tylko wiekiem.

- To trudny człowiek, ale wiem, że dasz radę. Mam nadzieję, że złapiecie nić porozumienia. Gdy poznasz go bliżej, zrozumiesz o czym mówię.

Ginewra naprawdę współczuła przyjaciółce tego poznawania bliżej. Hermiona też nie wyglądała na ucieszoną słowami nauczycielki, ale tylko skinęła głową, nie chcąc wdawać się w dłuższą dyskusję. Gdy zostały same w Pokoju Wspólnym, Granger padła bez siły na kanapę.

- I jak było? - spytała zatroskanym głosem rudowłosa.

W odpowiedzi Hermiona pokręciła głową w geście rezygnacji.

- On jest okropny. 

3 komentarze:

  1. Wrescie doczekała się następnego rozdziału. Opowiafanie fajne. Snape jest Snape'em ���� Mam nadzieję ze niedługo pojawi się nowy rozdział :3
    Życzę weny ;)
    Pozdrawiam
    -Darietta

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się tą garstką czytelników, którą mam, ale oczywiście jak każdy chciałabym, żeby mój blog dotarł do większej ilości czytelników. Oczywiście rozważę twoją propozycję, jednak najpierw chcę trochę rozkręcić bloga, wstawić więcej rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam! Nareszcie nowy rozdział. Przemyślenia Hermiony super, idealnie ją oddają moim zdaniem. Trochę twoja Ginny kłóci się z moimi wyobrażeniami o niej, ale może jakoś uda ci się mnie przekonać XD
    Ogólnie super, czekam na kolejny!
    Pozdrawiam, Ewelina

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku, zostaw po sobie ślad. Dla ciebie to tylko moment, a dla mnie twoja opinia jest ważna :)